Drugi kwartał każdego roku to zwykle gorący czas dla
wydawniczych inwestorów i literackich mikroprzedsiębiorców. Znamy już
rozstrzygnięcie jednego istotnego przetargu – wrocławskiego Silesiusa (w kilku
kategoriach). Jednak rywalizacja o najbardziej lukratywne kontrakty z
kapitułami konkursów dopiero przed nami. Ogłoszenia zdobywców nagród: Nike,
Gdyni i im. W. Szymborskiej nastąpią dopiero w kwartale trzecim i czwartym. Ale
spekulanci mogą już zacierać ręce. Poznaliśmy niedawno nominacje do tych konkursów, a spora liczba tomików poetyckich wstępnie wyróżnionych w kontrowersyjnej Nike (chyba
największa dostarczycielka skandali w ostatnim czasie) rozpala wyobraźnię
bukmacherów.
W cieniu tych eventów przyciągających uwagę konsumentów sceny literackiej pozostaje konkurs na debiut poetycki, który odbywa się co roku
w Kutnie. Z pewnością relatywnie niska kwota przeznaczana dla zwycięzcy wpływa na prestiż tego wydarzenia, choć jeżeli uwzględnimy koszty inflacji i przeciętne
zarobki poetów, to suma 5 000 zł będzie wydawała się jednak kwotą całkiem pokaźną.
W tym roku laur przypadł Tomaszowi Mielcarkowi. To w tej chwili jeden z najlepiej
zarabiających debiutantów – plasuje się on ze swoimi zarobkami tuż za Michałem
Książkiem (20 000 zł – nagroda główna Silesius za debiut poetycki). Warto
przypomnieć, że zarobki Mielcarka nie tak dawno zostały powiększone o sumę 1 500
zł (plus 1 500 zł na wydanie książki – to główna nagroda w konkursie im J.
Bierezina w 2013 r.), co nie tylko przekłada się na zainteresowanie jego
produkcją ze strony inwestorów czy czytelników-konsumentów, ale też
pozytywnie wpływa na prosperowanie gospodarstwa domowego samego poety (choć w
tym przypadku warto wziąć pod uwagę, że zwycięzca kutnowskiego konkursu działa
na zasadach outsourcingu – swoją bazę produkcyjną posiada w hrabstwie Surrey,
więc jego siła nabywcza nie ulegnie znacznemu wzrostowi przy uwzględnieniu
kosztów życia w Wlk. Brytanii). Warto przyjrzeć się produktowi tego autora i
przeanalizować koszty wszystkich elementów budujących markę. W końcu „Wszystko na sprzedaż”,
jak głosi tytuł jednego z wierszy znajdujących się w zbiorze „Obecność”.
Zarobki Mielcarka, Różewicza i Kaszuby w odniesieniu do
poniesionych nakładów.
W swój debiut Mielcarek zainwestował 42 wiersze, które
łącznie składają się z 89 strof (w przeważającej liczbie to tetrastychy) i ok.
363 wersów. Przy uwzględnieniu pieniężnej wartości nagród, które autor otrzymał
za „Obecność”, okazuje się, że Mielcarek jest poetą zarabiającym średnio 17,90
zł za wers. W gronie debiutantów to całkiem niezła stawka, choć do laureatów
nagród pokroju im. W. Szymborskiej jeszcze mu daleko. Dla porównania debiutanci
będący faworytami bukmacherów do nagród (vide: Nagroda Literacka Browar), tacy jak Rafał
Różewicz czy Dominika Kaszuba, zostali w Kutnie jedynie wyróżnieni nagrodami w
wysokości 1 000 zł, co wyceniło twórczość Różewicza na kwotę 1,60 zł za
wers („Product Placement” to 35 wierszy, 173 strofy i ok. 595 wersów), a Kaszuby na nieco więcej, bo na stawkę 3,40 zł za każdą jednostkę wersyfikacyjną („Domy pasywne”
składają się z 34 wierszy, 65 strof i ok. 291 wersów). Dodatkowo wspomniani nie
osiągnęli żadnych innych przychodów z nagród (choć Różewicz wzbogacił znacznie
swój wysoki za sprawą dziedziczenia kapitał symboliczny dzięki
nominacji do Silesiusa) i nie zanosi się na to, aby ten stan rzeczy uległ zmianie (większość
prestiżowych nominacji została już ogłoszona, a rzeczeni autorzy nie znaleźli się na ich listach, choć pamiętajmy, że są jeszcze niszowe nagrody jak Nagroda Poetycka im. Krystyny i Czesława Bednarczyków, która w zeszłym roku fundowała pokaźne 15 000 zł).
Zestawienie zarobków Mielcarka, Różewicza i Kaszuby
(stawka za wers w zł).
Mielcarek swoimi triumfami powiększył również aktywa kapitału
symbolicznego. Jakie środki złożyły się na łączny sukces przedsięwzięcia? Przydatne okazały się krajobrazy – wskaźnik obrazowania
ujawnia w jego poezji duże stężenie rzeczowników (przy czym wskaźnik oniryzmu badający łączenia wyrazów sygnalizuje, że są to w większości obrazy realistyczne). Z kolei wskaźnik temperatury i nastrojowości ewidentnie pokazuje, że książka tego autora utrzymana jest w ciepłej tonacji, bowiem takie rzeczowniki, jak „światło”,
„świt”, „gorąco” i „lato” pojawiają się w różnych konfiguracjach fleksyjnych w
tomiku aż 22 razy (z przeważaniem „światła”). Wszelkie odmiany „zimy”,
„śniegu”, „zamarzania” i „nocy” zostały przez Mielcarka zastosowane dokładnie o
połowę mniej, czyli 11 razy. Delikatny chłód wprowadza jedynie „wiatr”, który w
„Obecności” jest odmieniany przez przypadki 7 razy.
Wskaźnik temperatury i nastrojowości w tomie "Obecność" T. Mielcarka.
Warto odnotować, że Tomasz Mielcarek zaangażował na rzecz wsparcia swojego
projektu kilku istotnych lobbystów/stek (m.in. Marcin Orliński, Maria Jastrzębska), a angielskie tłumaczenie
wierszy przez Davida Malcolma, które również zostało dołączone do książki,
wzmacnia pozycję tego debiutanta na rynkach zagranicznych. Czy te czynniki
przełożyły się na sprzedaż? Dokładnych danych na razie nie posiadamy.
Wreszcie jakaś poważna krytyka literacka.
OdpowiedzUsuńkapitalizm wierszowany to ciągły kryzys.
OdpowiedzUsuńawesome
OdpowiedzUsuń